piątek, 21 lutego 2014

13# Recenzja: Chris Priestley - Opowieści grozy wuja Mortimera





Młody Edgar jest zwyczajnym chłopcem, może tylko nieco zamkniętym w sobie i stroniącym od kontaktu z innymi dziećmi. Jednym z jego ulubionych zajęć w czasie ferii jest odwiedzanie mieszkającego w dużym, starym domu za lasem wuja. Wuj Mortimer jest bowiem niezwykle intrygującą postacią, a do tego zna mnóstwo ciekawych i mrożących krew w żyłach historii.

W dniu, w którym toczy się nasza opowieść, Edgar znów wybiera się w odwiedziny do wuja. Idzie sam przez mroczny las, mając wrażenie, że w zaroślach czają się ukryte stwory, gotowe w każdej chwili go pochwycić. Otoczenie domu wuja, jak i sam dom, są dla chłopca nieco straszne, ale spragniony nowych opowieści, nie waha się przed odwiedzinami, jeśli tylko ma taką możliwość.

Tym razem, tak jak zawsze, wuj Mortimer przywitał go i zaprowadził do swego gabinetu, gdzie usiedli przy kominku. Popijając herbatę i zajadając ciastka Edgar wsłuchuje się uważnie w słowa wuja. A my razem z nim poznajemy historię o strażniku drzewa, o tajemniczym domku dla lalek, bardzo wrednym demonie, mrocznych siłach, starej czarownicy, tajemniczym obrazie, dżinie i duchu. Dla Edgara najbardziej niepokojący jest fakt, że wuj zdaje się uważać każdą z tych historii za prawdziwą. Pokazuje mu nawet przeklęte przedmioty powiązane z poszczególnymi opowieściami.

Chłopiec zaczyna się niepokoić, a czas pędzi nieubłaganie i robi się coraz bardziej późno…

Czy Edgar zdoła wrócić do domu przed zapadnięciem zmroku? Co czai się w mrocznym lesie? I dlaczego wuj Mortimer jest w posiadaniu tych wszystkich tajemniczych przedmiotów? Czy to możliwe, żeby jego opowieści były prawdą?

Na zakończenie wuj Mortimer darzy Edgara (i nas) najbardziej osobistą historią – swoją własną.



„Opowieści grozy wuja Mortimera” to niezbyt obszerna książeczka, ale za to jaka piękna! Jest po prostu śliczna! I to nie tylko okładka. Również całe wnętrze ostało bardzo hojnie obdarowane pod względem graficznym. Aż chce się czytać!

A jest co czytać!  Po każdej opowieści występuje krótki opis tego, co czuje Edgar (zwykle jest to strach i obawy o stan umysłowy wuja Mortimera), jego rozmowa z wujem i gładkie przejście w następną opowieść. Młody Edgar jest ich wręcz spragniony. Czytając te historie, nie sposób się nudzić. Każda jest na swój sposób ciekawa, jedna podoba nam się bardziej, inna mniej, jednak zawsze i niezmiennie zastanawiamy się, jakie to znów kłody zostaną rzucone pod nogi głównego bohatera danej opowieści.

Styl autora sprawia, że możemy się poczuć, jakbyśmy rzeczywiście byli na miejscu Edgara i słuchali wujowych opowieści. Bardzo łatwo jest się zaczytać, obiecywać sobie, że „tylko jeszcze ta jedna historia”, a potem patrzymy i ups, ostatnia strona książki. Bardzo wciąga!

A jak jest z tą grozą? Nie jest to King ani Masterton, nie boimy się każdego zdania, ale… Jest creepy. Zwłaszcza, gdy delektujemy się lekturą, a za naszym oknem panuje już nocy mrok. Brr…
Happy end’ów prawie nie ma, bohaterowie rzadko uchodzą cało z opresji, zło zawsze ich dopada.
No i jeszcze ten tajemniczy wuj Mortimer i jego skrzypiący na każdym kroku dom… Słyszałam szuranie czy to tylko wiatr? Jakiś tajemniczy kształt mrugnął mi za oknem... Nie, to tylko ptak… Nawet pisząc tę recenzję, odczuwam odrobinkę klimat tej książki, chociaż upłynął już prawie miesiąc, odkąd ją przeczytałam (jestem pewna, że fakt iż na moim zegarku widnieje 3:31 w nocy, w żaden sposób nie wpływa na moje odczucia. Taa…)

I chociaż jest creepy, krwawo i nieszczęśliwe, chociaż są to „Tales of Terror”, jak mówi nam oryginalny tytuł, ta książka jest ciepła. Tak właśnie. „Opowieści grozy wuja Mortimera” to bardzo ciepła książka. Nie pytajcie, dlaczego tak ją odbieram. Sama nie jestem do końca pewna. Może to przez tę okładkę i styl autora, przypominający o opowieściach dla dzieci?

W każdym razie bardzo miło spędziłam czas z tą książką. Dość krótki czas, bo czyta się naprawdę bardzo szybko. Niektórym zajęłoby to pewnie kilka godzin, ale ja nie jestem aż tak szybka. Mogłam się delektować dłużej. Dobrze było przeczytać coś tak innego.

A więc podsumowując – „Opowieści grozy wuja Mortimera” to książka prześliczna, posiadająca słodkie ilustracje, bardzo ciepła, może pouczająca nawet, a do tego creepy. To taki bardzo udany mezalians.



Moja ocena: 10/10

Wyzwania: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 1,8 cm


PS1: Trzynasta recenzja i opowieści grozy - wyjątkowo udane połączenie :)

PS2: Autorka jednej z recenzji tej książeczki porównuje jej klimat do tego tworzonego przez Edgara Allana Poe. Główny bohater ma na imię Edgar. Przypadek? Nie sądzę.

PS3: Książka ta jest pierwszym tomem serii "Tales Of Terror" i chyba, jak na razie, jedyną wydaną w Polsce. Kolejne tomy to: "Tales Of Terror From The Black Ship", "Tales Of Terror From The Tunnel's Mouth" oraz "The Teacher's Tales Of Terror". Mam nadzieję, że te - jak i inne powieści z dreszczykiem tego pisarza - zostaną wydane w naszym kraju, bo bardzo spodobał mi się jego styl i chętnie przeczytałabym więcej :)

czwartek, 13 lutego 2014

12# Recenzja: Philippa Gregory - Dwie królowe







Minęły trzy lata od śmierci Anny Boleyn na szafocie. Król Henryk w tym czasie zdążył poślubić jej dworkę, Joannę Seymour, i przeżyć z nią szczęśliwie trzy lata. Narodził się wreszcie tak długo oczekiwany następca tronu – mały książę Edward. Jednak Joannie nie dane było cieszyć się synkiem zbyt długo – wkrótce bowiem zmarła (prawdopodobnie z powodu gorączki poporodowej), a król po raz kolejny został wdowcem. Henryk nie trwał długo w tym smutnym stanie i nie spoczął na laurach. Jeden syn to skarb, ale gdyby narodziło się ich więcej, wtedy dopiero tron i pokój w kraju byłyby zabezpieczone. Poza tym Henryk bez kobiety u boku nie byłby prawdziwym Henrykiem VIII Tudorem.

Rozgrywające się wydarzenia przedstawiane są z trzech różnych punktów widzenia – narratorkami są trzy kobiety: Anna Kliwijska (nowa wybranka króla), Jane Boleyn (szwagierka Anny Boleyn) oraz Katherine Howard (przyszła dwórka nowej królowej).

Anna całe swe życie spędziła na dworze swego brata, księcia Kliwii, który nie był wzorem cnót i braterskich uczuć. Uwielbiał bowiem znęcać się nad siostrą, a ta, stawiając mu ciągły opór i dzielnie wszystko znosząc, stała się dla niego cierniem w oku. Książę karał swoją siostrę za różne wymyślone przewiny, najczęściej ręką matki, która całkowicie stała po jego stronie. Największym pragnieniem młodej Anny była wolność – wyrwanie się z tego małego dworu i spod władzy brata.

I oto nadeszła dla niej szansa – Henryk, król Anglii, poszukiwał dla siebie nowej żony i jego wybór miał paść na jedną z sióstr księcia Kliwii. Anna miała głęboką nadzieją, że to właśnie jej przypadnie ten zaszczyt i tak też się stało. Nareszcie mogła uwolnić się od brata. Była szczęśliwa, że zostanie królową, chciała nią być, obiecała samej sobie wiele rzeczy, ustaliła zasady, którymi będzie się kierowała.
Ze strachem przed nieznanym, ale też i z pozytywnym nastawieniem, wyruszyła do Anglii, ku nowemu życiu.

Wielu rzeczy musiała się nauczyć: języka, zasad panujących na angielskim dworze, tak różnym od jej rodzinnego, ale przede wszystkim musiała poznać osobowość króla. Nowy świat od początku nie był dla niej łatwy – zwłaszcza, że przy pięknych strojach angielskich dam, sama wyglądała dość topornie w swej surowej, kliwijskiej sukni.

Pierwsze spotkanie Anny z królem nie należało do udanych i prawdopodobnie właśnie ono zaważyło na przyszłości nowej królowej. Henryk w jej oczach ujrzał siebie takim, jakim widzą go ludzie i to nim wstrząsnęło. Na chwilę runęła zasłona, którą narzucił na swój własny umysł.

Dworką nowej królowej zostaje młodziutka Katarzyna Howard. Wydaje się ona jeszcze dzieckiem, ma dość niefrasobliwe podejście do świata. Uwielbia zliczać wszystko co posiada i przećwiczyć sobie wcześniej każde wydarzenie, które ma w jej życiu nastąpić. Do tej pory mieszkała w posiadłości swojej babki, dzieląc komnatę z innymi, podobnymi jej dziewczętami. Wdała się tam w romans z Franciszkiem Derehamen, który naturalnie wydawał jej się wówczas miłością  życia.

Przenosiny na dwór były dla Katarzyny spełnieniem marzeń. Nowe suknie, biżuteria, tańce, zabawy, maskarady, młodzi mężczyźni – to było sensem jej życia. Podobała jej się rola dworki.
Tomasz Howard, głowa rodu i wuj dziewczyny, zaplanował jednak dla niej inną przyszłość. Stała się kolejną marionetką w jego rękach, środkiem mającym zapewnić rodzinie zaszczyty i większe bogactwa.
Na dwór wraca również, uratowana przez Tomasza Howarda, Jane Boleyn, wdowa po Jerzym Boleynie i szwagierka ściętej królowej. Jest ona postacią dość osobliwą. Swoimi oskarżeniami posłała męża i jego siostrę na szafot, cały czas jednak próbuje bronić samej siebie, a wyrzuty sumienia powracają do niej na każdym kroku. Jane zdarza się widywać oczami wyobraźni (a może nie tylko?) Jerzego i Annę, śmiejących się, pięknych i pełnych życia. W jej wypowiedziach widać podziw dla tej pary, zazdrość o miłość, jaką Jerzy darzył siostrę oraz pewnie niezbyt zdrowie pragnienia. Jane na każdym kroku usprawiedliwia swoje postępowanie. Nigdy nie rozmawia o tych, nie tak znowu dawnych,  wydarzeniach z innymi, wszystko roztrząsa w swojej głowie.
Naturalnie jej powrót na dwór ma związek z interesami rodu Howardów. Spełnia polecenia głowy rodu, nawet jeśli kolidują z jej już i tak nadwerężonym sumieniem.

Pozycja królowej Anny staje się coraz bardziej niepewna. Król nie jest w stanie spełnić z nią obowiązku małżeńskiego, oskarżenie wisi nad głową młodej niewiasty niczym katowski topór, gotowe runąć w każdej chwili i pozbawić ją życia. Jane Boleyn knuje swe spiski, aby król mógł spokojnie odsunąć swą żonę i pojąć nową – młodą Katarzynę Howard.

Nikt nie może być pewny swego na dworze Henryka VIII.

Trzecia część cyklu tudorowskiego była dla mnie pewnym zaskoczeniem. Opisano w niej życie Henryka po Annie Boleyn, aż do jego śmierci – czyli czasy znane mi w mniejszym stopniu. Trochę żałuję, że pani Gregory nie opisała również losów Jane Seymour oraz Katarzyny Parr – ostatniej żony, o której nie wiedziałam wówczas nic, ale po drobnych poszukiwaniach mogę stwierdzić, że była bardzo ciekawą postacią i o niej również chciałabym poczytać.

Lektura „Dwóch królowych” wywarła na mnie nieco inne wrażenie, niż lektura „Kochanic króla”, do której to książki mam dość emocjonalne podejście.
Tym razem pani Gregory przedstawia nam angielski dwór okiem trzech powiązanych z nim kobiet, które różnią się od siebie niemal wszystkim.

Dla Anny z Kliwii Anglia jest nowością. Dzięki niej patrzymy na dwór, kraj i króla nowym okiem, dostrzegamy sprawy, które dla dworzan są jak najbardziej naturalne, natomiast młodą królową z obcej ziemi dziwią i zaskakują. Uczymy się wszystkiego razem z nią i dość szybko stwierdzamy, że gdyby dano jej szansę, Anna byłaby naprawdę wspaniałą królową.
Anna ukazuje się nam jako bardzo sympatyczna dziewczyna, mająca swoje zasady, inteligentna i odważna. Udaje jej się zaprzyjaźnić z dziećmi króla, o dziwo szczególnie z królewną Marią (mimo iż różni je religia, a poglądy Marii na sprawę protestantów są bardziej niż surowe). Śledząc jej historie wydaje nam się, że słuchamy opowieści przyjaciółki – bo taka właśnie wydaje się Anna – ciepła dziewczyna z sąsiedztwa. I podświadomie chcemy, żeby wszystko jej się w życiu ułożyło.
Jest tak inna od Anglików – jak gdyby bardziej rozsądna i jako jedyna dostrzegająca prawdę o królu i dworze, jako jedyna nie starająca się (za przeproszeniem) wejść mu w tyłek za wszelką ceną, żeby tylko uszczknąć coś dla siebie.

Katarzyna Howard jest w tej powieści dość swoistym powiewem humoru. Nie raz zdarzyło mi się uśmiechnąć, czytając jej – skądinąd całkiem trafne – spostrzeżenia. Na pierwszy rzut oka wydaje się osobą dość pustą, głupiutką trzpiotką, dla której liczy się tylko własne szczęście, dobrobyt i dobra zabawa. Z drugiej strony widzimy jednak po prostu młodą dziewczynę, która tak naprawdę nie miała zbyt dobrych wzorców, jeśli chodzi o naukę życia i jest jeszcze dzieckiem, którym łatwo kierować. Jej narracja charakteryzuje się ogromną bezpośredniością i częstym obliczaniem swego dobytku. Katarzyna wprowadza odrobinę zabawy do tego sztywnego, przerażonego dworu.

Jane Boleyn z kolei nosi znamiona choroby psychicznej. Byłam nieco poirytowana z jej powodu, gdy cały czas próbowała wybielać swoje postępowanie w stosunku do Jerzego i Anny. Uważała się za ich przyjaciółkę – czy może raczej z całego serca chciała nią być.
Przeszłość zdecydowanie rządzi jej teraźniejszością.

Uff, to chyba najbardziej pisana na raty recenzja w moim skromnym dorobku. Mam tendencję do nadmiernego rozgadywania się o Tudorach :)

Podsumowując mój wywód, „Dwie królowe” utrzymują poziom swojej poprzedniczki, spotykamy się tutaj z różnorodnością narracji, bo każda z trzech kobiet przedstawiających nam swą historię na dworze Henryka jest inna i pani Gregory znakomicie te różnice między nimi oddała. Mamy nieco humoru, romansu i niepewności, notkę od autorki na temat historii oraz dowód na ogrom pracy, jaki po raz kolejny włożyła w swoje dzieło – spis książek, z których czerpała informacje na temat angielskiego świata tamtych czasów.

A następna część tudorowskiego cyklu już na mnie czeka :)


Moja ocena: 10/10





poniedziałek, 3 lutego 2014

Goodbye January | Podsumowanie stycznia + Liebster Blog Award



ilikeitfunny.com



Moje styczniowe podsumowanie nie będzie zbyt bogate. Zjadły mnie studia, a teraz zapowiada się na to, że zje mnie sesja i to skromne wolne, które miałam mieć, zostanie przeznaczone na naukę miast na odpoczynek. 







Jakie książki przeczytałam w tym miesiącu? Było ich całe 3 (Yay!), ale chociaż fajnie jest pochwalić się ilością i duża liczba zwykle oczy cieszy, wszyscy wiemy, że słaba to przyjemność, jeśli książka do nas nie trafia. A mnie się w tym miesiącu udało, bo ta urocza trójka, którą przeczytałam, zdecydowanie do mnie trafiła i cieszę się, że została mieszkańcem mojej skromnej biblioteczki.

Dział z książkami przeczytanymi w tym miesiącu zasiliły:

 
Która książka była najlepsza? Jako tudorowy świr zdecydowanie powinnam postawić na panią Philippę, ale każda pozycja z mojej słodkiej trójki była inna i każda czym innym zdobyła moje anielskie serduszko.

Ostatnimi czasy dołączyłam do kilku wyzwań, jednak nie udało mi się przeczytać żadnej książki, którą mogłaby pod nie podpiąć (bo kwiatki u pani Philippy są trochę naciągane, a recenzja „Trzech metrów…”, gdzie okładkowa bohaterka nosi wielgachny kwiat na piersi dopiero się pojawi, więc nie będę już komplikować i podciągać jej pod styczeń).

Fanfary! 


W tym miesiącu zostałam nominowana przez dwie z Was do Liebster Blog Award. Dziękuję!




Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie  obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Ja jednak postanowiłam okazać się niepokorna i wyłamać nieco z tych zasad – pytania, które podrzucę Wam na koniec będą skierowane do wszystkich, którym przyjdzie ochota na wzięcie udziału w zabawie :)



Na pierwszy ogień idą pytania od Agnieszki D. z bloga książka-od-kuchni:

 
         1.Jakie książki lubisz najbardziej?

Ładne. Serio. Lubię, kiedy książka (oprócz wspaniałej treści) posiada dodatkowo świetną szatę graficzną.
A tak na poważnie – mam kilka ulubionych gatunków. Czytam głównie fantastykę i powieści z pogranicza. Lubię książki historyczne, thrillery, horrory.
Romanse – czemu nie? Tajemnice? – w to mi graj.

2. Używasz zakładek?

Oczywiście! Nawet jedną właśnie sobie klecę :)


3. Pożyczasz książki znajomym?

Rzadko mi się to zdarza – bo raczej rzadko ktokolwiek mnie o to prosi. Przyjaciółce pożyczę wszystko :)


4. Lubisz biblioteki?

Uwielbiam! Pisałam kiedyś, że mogłabym tam zamieszkać :)


5. Robisz notatki podczas czytania?

Czasami – głównie są to zapisy cytatów, które mi się spodobały lub stron, na których wystąpiły. Częściej jednak dany cytat fotografuję, bo tak jest szybciej. Pstryk, pstryk i mogę wracać do czytania :)


6. Najnudniejsza książka, to...?

Anaruk, chłopiec z Grenlandii. 


7. Uprawiasz jakiś sport?

Stale – nie. Okazyjnie jeżdżę na nartach lub łyżwach. Kiedyś było tego o wiele więcej i szczerze powiedziawszy, trochę mi tego brakuje.
Ktoś chętny na partyjkę tenisa stołowego? :D


8. Jak często sprawdzasz pocztę internetową?

Zazwyczaj kilka razy dziennie.


9. Ulubiona bajka z dzieciństwa?

Śpiąca Królewna i Królowa Śniegu


10. Znasz osobiście jakichś blogerów, tak w realu?

Tak, znam dwie blogerki :)


11. Bez czego nie mógłbyś/nie mogłabyś obejść się w życiu?

Bez poczucia bezpieczeństwa.





Na dokładkę – pytania od Agnieszki S. z bloga popcultureserendipity


1.Używasz zakładek, zaginasz rogi, zapamiętujesz stronę, gdzie skończyłaś/skończyłeś czytać?

Zdecydowanie zakładki. Wszelakie.


2. Gdzie najbardziej lubisz czytać?

Tam, gdzie mogę się wygodnie rozsiąść i mam dużo miejsca na kawę/herbatę/sok i przekąski. Najczęściej jest to moje łóżko :)
Zimą mile widziany grzejniczek za plecami.


3. Co sądzisz o ekranizacjach książek? Masz ulubioną?

Lubię, kiedy ekranizacja jest dla mnie chociaż porównywalnie dobra, jak książka. Lubię na nowo przeżywać emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury. Zdarza mi się też dzięki ekranizacjom odkrywać nowe, ciekawe książki, o których istnieniu zwykle nie miałam pojęcia.

Ulubiona ekranizacja? Chyba „Władca Pierścieni”.


4. Ulegasz modom na czytanie znanych serii, np Gra o Tron, Pretty Little Liars, Jutro itp.?

Jeśli zainteresuje mnie tematyka danej serii – czemu nie?


5. Z jaką postacią z książki chciałabyś/chciałbyś spędzić jeden dzień?

Ulala, ciężki wybór. Kurczę, nie wiem. Jest wielu bohaterów, których lubię, ale w tym momencie nie jestem w stanie wybrać nikogo konkretnego.


6. Czy jest taka książka, która zmieniła w znacznym stopniu Twoje życie?

Jest kilka książek, które w jakiś tam sposób wpłynęły na moje życie, ale jak na razie żadna nie zmieniła go jakoś znacząco.


7. Jakiej muzyki słuchasz? Polecisz mi coś ciekawego?

Słucham wszystkiego, co mi wpadnie w ucho, jeśli jednak szukam czegoś dla siebie, stawiam na rockowe brzmienia.. Jedna z piosenek, których ostatnio często słucham -> na końcu podsumowania.


8. Jesteś osobą spokojną czy wulkanem energii?

Daleko mi do wulkanu :P Prędzej nazwałabym siebie oceanem spokoju, któremu nie chce się ruszyć tyłka i zabrać za siebie :D


9. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?

Patrz -> pytanie 11 z serii powyżej


10. Dlaczego zdecydowałaś/zdecydowałeś się na przygodę z blogowaniem?

Nie jest to mój pierwszy blog, więc mogę śmiało powiedzieć, że po prostu lubię to. To taki mój kawałek świata, który kreuję według własnego pomysłu. Przy okazji mogę poznać wielu wartościowych ludzi, których mogłabym nigdy w życiu nie spotkać.

Powstanie tego bloga jest skutkiem inspiracji moją przyjaciółką :)


11. Jakie są Twoje postanowienia noworoczne?

Brak postanowień. Nie lubię bawić się w postanowienia, chyba że są to listy książek, które chciałabym przeczytać lub inne wishlisty.




Ta da! Oto dobrnęłam do końca. Chwała mi!

Moje pytania – dla wszystkich chętnych. Korzystajcie śmiało!

1.Która postać z książki jest dla Ciebie ideałem mężczyzny/kobiety.
2.Na który premierowy film najbardziej czekasz w tym roku?
3.Następuje wielki kataklizm. Większa część ludzkiego rodu wymiera. Tobie udaje się przeżyć. Jak wygląda postapokaliptyczny świat, w którym walczysz o przeżycie?
4.Jaka książka, według Ciebie, zasługuje na to, by przetrwać koniec świata i dlaczego?
5.Jeśli mogłabyś/mógłbyś zostać inną osobą na jeden dzień – kim chciałabyś/chciałbyś być?
6.Moment z dzieciństwa, który wspominasz najlepiej to…
7.Pierwszą przeczytaną przez Ciebie książką była…
8.Wyobraź sobie, że spada na Ciebie brzemię Froda z „Władcy Pierścieni”. Jako miłujący spokojne życie hobbit masz raczej niespecjalnie ochotę na pałętanie się po świecie pełnym niebezpieczeństw, żeby zniszczyć jakąś tam złotą obroczkę. Przyjmiesz brzemię i ocalisz świat przed mrokiem czy raczej zrzucisz to na kogoś innego?
9.Wolisz grzeczne wampiry Stephanie Meyer czy raczej te w stylu Draculi?
10.Wsród seriali, które namiętnie oglądasz znajdą się następujące tytuły…
11.Czy będziesz śledzić zmagania na tegorocznych IO w Sochi?


A na koniec obiecana piosenka!
Enjoy!