niedziela, 20 września 2015

46# Recenzja: Lissa Price - Starter






Pomysłów na światy dystopijne było już wiele. Nasza planeta przeżyła ataki z kosmosu, wojny nuklearne, katastrofy ekonomiczne, naturalne kataklizmy i epidemie mniej lub bardziej śmiertelnych chorób. Ludzie radzili sobie na różne sposoby i najczęściej, gdy było już po wszystkim, na zgliszczach świata wyrastało państwo totalitarne lub monarchia absolutna. Były już igrzyska, w których dzieci wzajemnie się mordowały, byli kosmici w ludzkich ciałach, były nadnaturalne umiejętności i zmiana koloru krwi, było społeczeństwo bez miłości, były zombiaczki, a nawet życie na stacji kosmicznej.

Lissa Price postawiła na wojnę bakteriologiczną.

Owa wojna w tajemniczy sposób wykosiła wszystkich dorosłych. Przeżyły jedynie dzieci – od tej pory zwane Starterami – oraz staruszkowie – Enderzy.

Mogłoby się wydawać, że będzie to świat jak z marzeń. W końcu babcia i dziadek zawsze kochają swoje wnuczęta i uwielbiają je rozpieszczać. Zawsze można się schować pod spódnicą babci, kiedy mama jest zła, bo zniszczyłeś jej ulubiony wazon, pójść do dziadka i razem z nim naprawić rower, pooglądać razem stare zdjęcia i słuchać opowieści z dawnych czasów, jedząc zrobione specjalnie dla nas ciasteczka.

Jednak nie wszyscy Starterzy mieli dziadków, którzy mogli się nimi zaopiekować.

Społeczeństwo, które pozostało przy życiu, w żadnym wypadku nie przypomina naszych wyobrażeń o  miłości babci i dziadka. Medycyna poszła do przodu i teraz wiek ludzki liczy się raczej w setkach.
Enderzy są tymi, którzy rządzą, i nie są to szczególnie miłe rządy. Starterzy, którzy nie mają dziadków żyją na ulicy albo trafiają do ośrodków, które bardziej przypominają obozy pracy. Dzieci nie mają w zasadzie żadnych praw.

Główna bohaterka, Callie, mieszka wraz z młodszym braciszkiem w pustostanie. Towarzyszy im przyjaciel Michael. Dziewczyna ma dość takiego życia. Chciałaby, aby jej brat miał w końcu prawdziwy dom i żeby nigdy nie brakowało mu jedzenia. Zgłasza się więc do Prime Destinations – organizacji, która w tajemnicy umożliwia Enderom „wypożyczenie” ciał Starterów, dzięki specjalnemu chipowi. Całe przedsięwzięcie jest oczywiście nielegalne, jednak Enderzy płacą mnóstwo pieniędzy za drugą młodość, a poza tym podpisują umowę, która gwarantuje Starterom, że po przebudzeniu, ich ciało będzie nietknięte.

Sprawy się komplikują (jakże by inaczej… ), kiedy Callie budzi się nagle w klubie, w czasie, kiedy w jej ciele wciąż powinna przebywać Helena – Enderka, która ostatnio je wynajęła. Dziewczyna słyszy głos Heleny przestrzegający przed powrotem do Prime, więc nasza bohaterka postanawia pożyć sobie trochę życiem Heleny i dowiedzieć się, co tak naprawdę jest grane. Wkrótce okazuje się, że jest grane więcej niż wszyscy myśleli, a cała sprawa z wypożyczaniem ciał to jedno wielkie bagno.


Wszyscy, którzy czytali tę książkę, zauważyli, że zawiera ona połączenie rzeczy, które już kiedyś gdzieś były – i czasem te rzeczy bardzo rzucają się w oczy. Główny bohater mający młodsze rodzeństwo, które musi chronić, występuje niemal we wszystkich historiach dystopijnych i postapo. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko temu, ale tutaj zaczęło mnie to irytować. Bo strasznie skojarzyło mi się z „Piątą falą”.  Głos Heleny w głowie Callie przywodzi natomiast na myśl „Intruza”, podobnie jak cała procedura z ciałami. I Michael. Oraz młodszy brat. Mogłabym się pokusić o szukanie innych podobieństw do lektur, które już czytałam, ale myślę, że to nie będzie do końca sprawiedliwe. W końcu „Starter” to osobna powieść i nie sądzę, żeby autorka specjalnie wzorowała się na innych. Tak wyszło – i tyle. A taką mam przynajmniej nadzieję.

Jak mi się podobało? No cóż… Było raczej pół na pół. Z jednej strony czytało się to całkiem dobrze, chociaż główna bohaterka czasem zachowywała się nieco irracjonalnie (patrz: romans z Blake’iem. Chociaż to, co z niego wynikło… Fuj!). Na plus na pewno zaliczę nieprzewidywalność, o której mówię chyba zawsze, kiedy wspominam o „Starterze”. Zawsze, gdy działo się coś dobrego, drżałam z niepokoju, że wszystko się sknoci. Bo zwykle w książkach tak się dzieje – zwłaszcza w takich! – że szczęście nie trwa długo. A tu niespodzianka, mogłam odetchnąć z ulgą, bo się udawało. Niepowodzenia natomiast przychodziły wtedy, kiedy już byłam spokojna i się ich nie spodziewałam.

Na pewno sięgnę po kolejną część tej serii - właściwie już sięgnęłam. Po to, żeby rozwikłać te wszystkie zagadki. Jak choćby odkryć kim jest Stary Człowiek – najbardziej tajemnicza postać tej powieści. I najbardziej nieprzewidywalna!

Poza tym… To zakończenie! Nie można tego tak zostawić bez wyjaśnienia. Chcę wiedzieć, co będzie dalej, chociaż pierwsza część nie spełniła wszystkich moich oczekiwań. Spodziewałam się czegoś bardziej wbijającego w fotel. 




STARTER

1.Starter  2.Ender
0.5 Portrait of a Starter: An Unhidden Story  I  1.25 Portrait of a Marshal: The 2nd Unhidden Story  I 
1.75 Portrait of a Donor





 

środa, 9 września 2015

7# Udane polowanie czyli mały stosik





OD DOŁU:

Charlotte Brontë - Jane Eyre. Autobiografia - Z biblioteki. Od dawna chciałam przeczytać coś z dorobku słynnych sióstr, jednak jakoś nigdy nie było okazji. Teraz nie ma zmiłuj, zabieram się za tę książkę zaraz, jak tylko skończę tę czytaną obecnie

Lauren Oliver - Delirium, Pandemonium, Requiem - Z biblioteki. Aż dziw, że wszystkie trzy stały sobie grzecznie na półce. Zupełnie, jakby na mnie czekały. Taka okazja rzadko się zdaża, więc natychmiast wylądowały w moim koszyku

Marissa Meyer - Saga Księżycowa. Cinder - Prezent ode mnie dla mnie z okazji obronienia licencjatu

Marissa Meyer - Saga Księżycowa. Scarlet - Jak wyżej

Katarzyna Berenika Miszczuk - Druga szansa - Z biblioteki. Uwielbiam panią Miszczuk i chociaż akurat ta jej książka nie jest specjalnie zachwalana, i tak nie mogę doczekać się lektury

Salla Simukka - Białe jak śnieg - Zakup bardzo spontaniczny na promocji w Świecie Książki. Druga część przygód Lumikki Andersson (recenzja części pierwszej -> TUTAJ)

Ally Condie - Dobrani - Kolejny prezent z okazji obronienia licencjatu, zakupiona na promocji za około 6.50 zł. Pierwsza część trylogii, której kolejne części nie zostały przetłumaczone na język polski, a szkoda [PRZECZYTANA]




Eve Edwards - Alchemia miłości - wygrana w konkursie u Amelii :) Bardzo przyjemna powieść, którą skończyłam czytać wczoraj




A Wy które z tych książek przygarnęlibyście najchętniej? 

sobota, 5 września 2015

45# Recenzja: Oliver Bowden - Assassin's Creed. Renesans




XV wiek, Włochy. Ezio Auditore jest synem bogatego i liczącego się florenckiego kupca, który ma odziedziczyć rodzinny interes. Pilnie uczy się fachu od swojego ojca, a wolne chwile przeznacza na szwendanie się po mieście, urządzanie wyścigów po dachach z jednym ze swoich braci, zaloty do pięknej Cristiny Calfucci oraz potyczki z odwiecznym wrogiem, Vieri’m z rodziny Pazzi.

Pewnego dnia jednak coś mocno idzie nie tak i rodzina Ezia zostaje posądzona o zdradę. Jego ojciec i dwaj bracia zostają szybko i niesprawiedliwie osądzeni, a następnie straceni przez powieszenie. Nasz bohater musi zmykać z Florencji, bo i jego życie jest w niebezpieczeństwie, co czyni pospiesznie, zabierając ze sobą swoją siostrę Claudię i poddenerwowaną matkę. Schronienie znajduje u wuja Maria, który ujawnia mu od dawna skrywany rodzinny sekret. Otóż ród Ezia od zarania należy do tajemniczego zakonu asasynów, którego głównym zadaniem jest obrona ludzkości przed innym tajemnym zakonem – templariuszami – który, naturalnie, chce przejąć władzę na światem jak zwykle, a także poszukiwanie rozproszonych po świecie kart z Kodeksu, które rzekomo mają zawierać pewne proroctwo (a przy okazji schematy budowy czaderskich broni). Kodeks jest również na celowniku templariuszy i oba ugrupowania zaciekle się o niego biją, chociaż żadne nie ma pojęcia, czego dotyczy proroctwo i czy w ogóle jest prawdziwe (brzmi logicznie).

Nasz Ezio – ku rozczarowaniu swego wuja – nie bardzo zainteresowany jest działaniem asasynów i chce przede wszystkim skupić się na swym nowym celu życiowym – zemście na wszystkich, którzy przyczynili się do nieszczęść jego rodziny. Szybko okazuje się, że ci „wszyscy” są templariuszami, a misja naszego Ezia zaczyna znaczyć o wiele więcej, niż zwykła zemsta…



„Assassin’s Creed. Renesans”, czyli pierwsza część książkowej serii o zakonie asasynów, została oparta o fabułę gry „Assassin’s Creed II”. Nie miałam okazji zagrać w żadną grę z tego uniwersum, słyszałam jednak o niej i zawsze kojarzyła mi się z panami w białych kapturach na łebkach. Ogólnie jestem bardzo za tym, żeby historie z gier pojawiały się jako słowo pisane, bo często zdarza się, że ich fabuły są tak genialne, że aż samemu chce się zacząć pisać.

W tym wypadku również było całkiem dobrze. A raczej historia była dobra i ciekawa (chociaż zakończenie mi się nie podobało), a wszystko poległo na wykonaniu.

Pan Bowden zdecydowanie nie podołał zadaniu. Jego styl okazał się niedopracowany i suchy. Nie grałam w grę, a mimo to mogłabym dokładnie wskazać, co po kolei musiał zrobić gracz, jakie dostawał zadania, kiedy walczył z bossem, zdobywał skill’e, a raz nawet pojawiło się coś na kształt opisu sterowania. Dialogi między bohaterami wyglądały jak żywcem przeniesione z gry i momentami ich sztuczność aż kłuła w oczy. Nasz Ezio tuptał od postaci do postaci, dostawał zadanie, wypełniał je, a w nagrodę dana postać dawała mu sztylet, pieniądze, ważne pismo urzędowe… Pojawiło się nawet słynne przeszukiwanie zwłok – tylko czekałam, aż Ezio zacznie znajdować przy trupach dziwaczne rzeczy, jak na przykład w „Wiedźminie”, gdzie po zabiciu wilka można było znaleźć przy nim wilczą skórę, zbroję i trochę pieniędzy.

Bardzo kulała też sfera czasu. Pojawiały się zdania typu „Ezio dokończył szkolenie i pozostał tam jakiś czas”, potem przy spotkaniu ze znaną nam postacią dowiadywaliśmy się, że postać wyglądała o wiele starzej, a kilka stron dalej Ezio wzdychał, że upłynęło już osiem lat. Hę? Niby kiedy? Jak? Autor uwielbiał zaskakiwać takimi przenosinami w przyszłość. Na jednej stronie bohater ma 20 lat, na następnej robi coś przez „jakiś czas”, a na kolejnej jest kilka lat później. Istny podróżnik w czasie.

Narzekam i narzekam, ale w zasadzie polubiłam naszego Ezia, chociaż czasami zachowywał się głupio i myślał, że ubierając na głowę BIAŁY kaptur, nie będzie się rzucał w oczy. Ale może tak właśnie wyglądał typowy mieszkaniec Italii epoki wczesnego renesansu, a ja się zwyczajnie nie znam. Spodobał mi się też pomysł z wpleceniem w fabułę autentycznych postaci historycznych (chociaż tutaj ukłon należy się mądrym osóbkom, które stworzyły elementy fabularne gry) – na drodze naszego asasyna pojawiają się między innymi ród Medicich, Niccolo Machiavelli, Caterina Sforza, Leonardo da Vinci (mój ulubieniec!) czy Rodrigo Borgia jako główny boss.

Seria „Assassin’s Creed” liczy obecnie 8 tomów i mam zamiar wszystkie je przeczytać, chociaż wiem, że przeprawa może być trudna. „Renesans” męczyłam około 2 tygodni, zdarzało się jednak, że historia na moment mnie wciągała, więc będę się trzymać nadziei, że może autor swój warsztat w miarę upływu czasu poprawił…






ASSASSIN'S CREED

1.Renesans  I  2.Bractwo  I  3.Tajemna krucjata  I  4.Objawienia  I  5.Porzuceni  I  6.Czarna Bandera  I  7.Pojednanie  I  8.Underworld



Oliver Bowden, Assassin's Creed. Renesans (Assassin's Creed: Renaissance), tom 1, 
Wydawnictwo Insignis, 488 stron 



środa, 2 września 2015

Podsumowanie lata 2015 + Liebster Blog Award 2#




Hi, everyone!

Dawno już nie robiłam żadnego podsumowania, a podsumowania to czasem fajna rzecz. Kończy się lato (no dobra, potrwa jeszcze prawie cały wrzesień, ale teoretycznie się kończy. Chociaż chyba ktoś zapomniał poinformować o tym pogodę...), niektórym kończą się wakacje, innym urlopy... Trochę to smutne, ale koniec wakacji oznacza mniej czasu do Bożego Narodzenia, co z kolei (oprócz magii świąt, śniegu, nart i skoków narciarskich) oznacza również, że wreszcie zrobi się chłodniej!

Przejdźmy do podsumowania.


CZERWIEC

Manel Loureiro - Apokalipsa Z. Mroczne dni
Manel Loureiro - Apokalipsa Z. Gniew sprawiedliwych
Bram Stoker - Dracula [RECENZJA]
Kristen Simmons - Paragraf 5
A.J. Betts - Zac&Mia



LIPIEC 

Stephen King - Lśnienie
Sara Shepard - Pretty Little Liars. Kłamczuchy
Sara Shepard - Pretty Little Liars. Bez skazy
Jennifer Donnely - Wielki Błękit
Jennifer Bosworth - Dziewczyna, którą kochały pioruny
Ally Condie - Dobrani
Cassandra Clare - Mechaniczny anioł
Lisi Harrison - Najlepsze przyjaciółki na zawsze



SIERPIEŃ

Elizabeth Massie, Michael Hirst - Dynastia Tudorów. Królowa traci głowę
Andrew Pyper - Demonolog
Lisi Harrison - Charmed and Dangerous
Cassandra Clare - Mechaniczny książę
Oliver Bowden - Assassin's Creed. Renesans
Rainbow Rowell - Fangirl
Kass Morgan - Misja 100
Zoe Sugg - Girl Online


Razem: 21 książek




Na blogu przez ten czas było dość cicho - ukazało się 5 recenzji (Następczyni, Apokalipsa Z. Początek końca, Czerwona Królowa, Dracula, Uczta dla Wron. Sieć spisków), Marry, Kiss, Cliff Book TAG oraz Harry Potter Characters Book TAG. Mam jednak ciche postanowienie pojawiać się tutaj częściej. W planach jest już kilka postów, w tym coś, czego jeszcze nie pisałam. Hope you will like it.






Do Liebster Blog Award nominowała mnie tym razem noelle_ (której bloga w sumie nie znam, ale cześć ^^) i chociaż zwykle już nie odpowiadam na nominacje do tego akurat tagu, tym razem postanowiłam inaczej, gdyż pytania są bardzo ciekawe :)


1. ILE KSIĄŻEK LICZY TWOJA DOMOWA BIBLIOTECZKA I JAKIEGO AUTORA POZYCJI MASZ NAJWIĘCEJ?

Według lubimyczytać mam 109 książek, w rzeczywistości jest ich jednak więcej. Na mojej półce dominują książki Margit Sandemo.



2.JAKICH TRZECH AUTORÓW NAJBARDZIEJ LUBISZ?

Mam wielu ulubionych, dlatego wybiorę tak na chybił trafił. Maja Lidia Kossakowska, Andrzej Sapkowski, J.R.R. Tolkien.



3. JAK SIĘ CZUJESZ, KIEDY KOŃCZYSZ WIELOTOMOWĄ SERIĘ?

To zależy od serii. Jeśli bardzo mi się podobała - jest mi smutno, że to już koniec. Jeśli podobała mi się mniej - cieszę się, że mogę zacząć coś nowego.


4.JAKĄ KSIĄŻKĘ WSPOMINASZ NAJLEPIEJ?

Mam kilka takich książek, z którymi wiążą się miłe wspomnienia. Nie jestem w stanie wybrać tylko jednej.


5.OD JAKIEJ KSIĄŻKI ZACZĘŁA SIĘ TWOJA PRZYGODA Z CZYTANIEM?

Nie pamiętam. Można powiedzieć, że kocham książki od urodzenia. Najpierw czytała mi mama, a kiedy nauczyłam się to robić sama, nie wahałam się pochłaniać wszystkiego, co wpadło mi w ręce.


6. Z JAKIM BOHATEREM SIĘ UTOŻSAMIASZ I DLACZEGO?

Z Geraltem z Rivii xD Oczywiście żartuję. Nie ma takiej bohaterki/bohatera, z którym bym się utożsamiała, ale najbardziej do mnie podobna jest chyba Cath z "Fangirl". Nikogo innego sobie nie przypominam.


7. GDZIE NAJCZĘŚCIEJ KUPUJESZ KSIĄŻKI I JAKI BYŁ TWÓJ NAJDROŻSZY ZAKUP?

Księgarnia Czytanie lub Matras. Najdroższy zakup? Chyba wielka księga z przepisami, którą kupiłam kiedyś mamie na urodziny.



8. GDYBYŚ MOGŁA ZYSKAĆ JEDNĄ NADPRZYRODZONĄ MOC, CO BY TO BYŁO?

Telekineza.


9. W JAKI SPOSÓB UKŁADASZ KSIĄŻKI NA PÓŁCE? KOLORYSTYCZNIE? AUTORAMI? A MOŻE JAKOŚ INACZEJ?

Kolorystycznie autorami xD Staram się, żeby książki z tej samej serii były obok siebie, a całość prezentowała się w miarę estetycznie.



10. WYOBRAŹ SOBIE, ŻE KTOŚ WYLAŁ KAWĘ NA 5 TWOICH ULUBIONYCH KSIĄŻEK. CO ROBISZ?

Przypuszczalnie staram się je wysuszyć.


11. CO SPRAWIA CI NAJWIĘKSZĄ RADOŚĆ W CZYTANIU?

Odpływanie. Utrata poczucia rzeczywistości.




No, i to by było ostatnie pytanie. Nie nominuję nikogo konkretnego - jeśli tylko macie ochotę, śmiało możecie odpowiedzieć na te same pytania.

Do napisania!

xoxo
LittleAngel