Odległa przyszłość. Po kataklizmie, który spustoszył Ziemię
ludzkość uciekła przed promieniowaniem w kosmos, gdzie stworzyła społeczność na
wielkiej stacji kosmicznej zwanej Kolonią. Od tamtej pory minęło 300 lat i
wiele rzeczy uległo zmianie. Żywność i woda są starannie racjonowane, leki
przysługują tylko w określonej ilości na pacjenta, a każda rodzina może
posiadać tylko jedno dziecko. Każde, nawet najdrobniejsze przestępstwo, karane
jest śmiercią. Nieletni złapani na łamaniu prawa podlegają Odosobnieniu do
czasu, gdy ukończą 18 lat – wówczas mają prawo do ponownego procesu, który
zwykle na nic się zdaje, bo i tak kończy się karą śmierci.
Pewnego pięknego dnia osoby u steru władzy postanawiają
wysłać 100 młodocianych przestępców na Ziemię, aby sprawdzić, czy jest już ona
zdatna do przeżycia. Wśród „szczęśliwców” znajdują się bohaterowie, z których
perspektywy poznajemy tę historię – Clarke, Bellamy, Wells i Glass.
Clarke i Wells pochodzą z „bogatszej” części kolonii. Ona
jest córką cenionych naukowców, którzy zostali skazani na śmierć za zdradę, a
ją samą oskarżono o współudział. On – jej przyjaciel, który w całej sprawie
maczał palce i teraz czuje się winny – jest synem samego Kanclerza i specjalnie
popełnił przestępstwo na tyle wielkie, aby dostać się do setki „wybrańców” i
chronić Clarke na nieprzyjaznej Ziemi. Co z tego, że Clarke najwyraźniej pała
do niego nienawiścią i najchętniej znalazłaby się z dala od niego…
Bellamy i Glass - można powiedzieć, że są swoimi
przeciwieństwami. On kradnie ubranie strażnika i jego broń, aby dostać się na
statek na Ziemię, gdyż leci nim jego siostra, Octavia. Ona natomiast
wykorzystuje zrobione przez niego zamieszanie i z owego statku ucieka.
Gdy nasza setka dociera na Ziemię – niespodzianka! – okazuje
się, że wcale nie jest tam tak źle. Przed nastolatkami staje jednak szereg
problemów natury technicznej, jak zdobycie wody i pożywienia (którego Kolonia
nie dała im zbyt wiele), odnalezienie leków, które zgubiły się podczas
lądowania, czy chociażby ustalenie, czyich poleceń słuchać. Rozpoczyna się era
patrzenia na siebie krzywo, rzucania się sobie do gardeł i prób wymierzania
sprawiedliwości.
Dzięki Glass śledzimy również sytuację w kosmosie, gdzie pomału
zaczyna brakować powietrza, a w międzyczasie poznajemy przeszłość
poszczególnych bohaterów.
„Misja 100” była… no cóż. Była na pewno dobrym pomysłem.
Dobrym początkiem. Jednak akcji w niej tyle, co kot napłakał. Nie, wróć. Może
nie tyle akcji, bo dzieje się naprawdę dużo, a raczej opisania jej w taki
sposób, aby trzymała czytelnika w napięciu. Nie wiem, co poszło nie tak, ale
spora część książki jest po prostu, zwyczajnie nudna. A można to było tak
ładnie, sprawnie poprowadzić… Tak naprawdę zaczyna „dziać się” w momencie, gdy
zostaje do przeczytania kilka ostatnich stron.
Moim promyczkiem w ciemności byli bohaterowie, a konkretnie
Bellamy. Bardzo, bardzo go polubiłam (nie tylko dlatego, że miał łuk) i z
przyjemnością czytałam „jego” rozdziały. Sympatią zapałałam również do Clarke –
gdybym to ja znalazła się na jej miejscu, pewnie też od razu zaklepałabym
namiot medyka i Bellamy’ego.
Zaraz po przeczytaniu książki zaczęłam oglądać serial i
dałam mu się pochłonąć. Wydaje się o wiele lepiej skonstruowany i bardziej
trzymający w napięciu niż powieść (chociaż już nie raz narzekałam na tępotę
tych u władzy albo ukazywanie zabiegów medycznych w jakiś chory sposób [lekarka
z Mount Weather kompletnie nie ma pojęcia o serologii i pobieraniu szpiku…]),
jednak nie mogę tego na razie tak pochopnie oceniać, bo fabuła „Misji 100”, która
jest częścią pierwszą, zamyka się w jednym odcinku serialu. Serio. Ale zaraz…
To nie miała być recenzja serialu.
Czy warto przeczytać „Misję 100”? Moim zdaniem tak – bo
pomysł jest ciekawy i może dalej się fajnie rozwinie, bo to dobry wstęp do
serialu, bo Bellamy bo książka jest dość krótka i nie trzeba jej
poświęcać aż tak dużo czasu.
100
1.Misja 100 II 2.Dzień 21 II 3.Powrót na Ziemię II 4.Rebellion
Kass Morgan, Misja 100 (The 100), tom 1, Bukowy Las, 264 strony
~~
I'm back
-LA